Narty inaczej
Inaczej niż na nartach zjazdowych, bo tą dyscyplinę uprawiam już … no dość długo. Pomijam też skitury, które traktuję trochę jak zimowe wędrowanie po szlakach znanych z letnich wypraw. Inne sposoby używania nart trzeba spróbować (poza skokami :) ale fanem tychże raczej nie będę. Niemniej ciekawi co widzą w tym entuzjaści.
Narciarstwo biegowe.
Pierwsze zmagania z nartami śladowymi w Centrum Narciarstwa Biegowego Gorce Klikuszowa. Śladówki przeznaczone są do biegania rekreacyjnego i turystyki narciarskiej. Są szersze od sportowych nart biegowych. Mają mocniejszą konstrukcję, wyżej uniesione dzioby. W środkowej części narty – strefie odbicia mają naciętą lub wyprasowaną łuskę która umożliwia odbicie się od śniegu i bieg lub marsz. Tyle technikaliów. Nie moja bajka jak się okazało, ale muszę docenić walory wzmocnienia kondycji i treningu balansu na nartach z „wolną piętą”. Bieganie po zamkniętym torze to jakby jazda w koło „Macieju” na na talerzyku w np. Zębie – nuda! Ale już pokonanie niedalekiej trasy z Obidowej na Turbacz – kto wie? Pewnie gdyby tor był bliżej to bieganie z widokami na Tatry i pobliskie Gorce miałoby sens.
Narciarstwo telemarkowe.
W Zębie ze Sławkiem Lassakiem. Jakieś pojęcie śmigania „z przyklękiem” już jest ale 2 godziny to za mało żeby wniknąć w tajniki klasycznej techniki zjazdowej.. Dodatkowo śnieżna bryja niezbyt ułatwiała opanowanie jazdy z „wolną piętą”. Fanem tej techniki nie będę ale z ciekawości warto próbować. Trzeba wiedzieć, że telemark to najstarsza narciarska technika zjazdowa powstała w Norwegii w latach 60-tych XIX wieku. To korzenie narciarstwa i z niego ewoluują dyscypliny: zjazd, biegi i skoki w dzisiejszym kształcie. Entuzjaści dalej uprawiają niszowy klasyczny telemark oczywiście w oparciu o nowoczesny sprzęt. Telemarkowcy mawiają: „Uwolnij swą piętę, uwolnij swój umysł”. Przesada? Zobaczymy.