Szarlotka Tour
czyli rajd skiturowy po schroniskach tatrzańskich połączony z degustacją szarlotki. Planowany trawers Tatr Polskich z Doliny Chochołowskiej do Morskiego Oka, jeśli w moim przypadku dodać zeszłoroczną wyprawę na Czerwone Wierchy w pełni zrealizowany.
Dzień 1: wycieczka z Chochołowskiej na Łopatę. Skitur : 11km / +1.100m
W pięknej pogodzie pierwszy rekonesans Wyżniej Doliny Chochołowskiej wejściem na Łopatę ( 1.958 m) zwieńczony. Piękno Tatr Zachodnich w całej okazałości – jeszcze zimowe widoki na min. na Rakoń, Wołowiec, Rohacze.
Dzień 2 : dolina Chochołowska – Schr. Ornak Skitur: 7km / +500m
właściwie to „z buta” przejście przez Iwaniacką Przełęcz do schroniska. Były plany na więcej ale deszczowa pogoda i konieczność pozostawienia przemoczonej odzieży w schroniskowej suszarni skłoniły do degustacji szarlotki oraz snucia planów na następny dzień – optymistyczny w prognozach.
Dzień 3: „Ornak” – Kiry , Kuźnice – Kopa Kondracka – Schr. Kondratowa Skitur: 16km / +1.000m
Odpuściłem turę przez Czerwone Wierchy. Może trochę przez obawy czy ogarnę to z dość ciężkim plecakiem ? Może syndrom dnia trzeciego? Może wreszcie znajomość tej trasy? Busami do Kuźnic a potem pieszo do schr. na Kondratowej. Po drodze pierwsze nieśmiałe krokusy na Kalatówkach. Zrzut plecaka w schronisku i dalej Doliną Kondracką na Kopę. Słońce, przestrzeń, wolność.
Dzień 4: Kondratowa – Murowaniec Skitur: 9km / +800m
Pogoda jak w przysłowiowym marcu – tym razem deszcz i mgła. No ale nikt nie kazał w góry więc trzeba było wystartować w tereny jakkolwiek znane to w gęstej mgle jakby słabo rozpoznawalne. Ale za to był zasiad w schronie na Goryczkowej i kolejny w restauracji w stacji KL Kasprowy. Nic więcej z tego dnia nie udało się wycisnąć więc nieśpiesznie do Murowańca na kolejną szarlotkę. Dzień gastronomiczny.
Dzień 5: Murowaniec – dolina Pięciu Stawów Skitur: 8km / +800m.
Wydawało się rano, że polegniemy w nierównej walce z pogodą ale w końcu około 9 ruszyliśmy. I dobrze! Zmarzły Staw i Zawrat udało się sforsować na sucho. Zawrat na skiturach ( końcówka jednak w rakach ) i zajazd do „piątki”uważam za kolejny etap tatrzańskiego wtajemniczenia.
Dzień 6: DPSP – Morskie Oko Skitur: 8km / +600m
Tym razem bez bólu wczesny wypad w kierunku Szpiglasowej Przełęczy. Gdzieś tam słychać było odgłosy małych lawin a na żywo nieiwielki zsuw śniegu. Strachu nie było bo szlak przetarty, ubity butami dzielnych piechurów. Podobno chodzenie „z buta” zimą to specjalizacja typowo polska. W rejonach alpejskich albo narty albo rakiety – jeśli ktoś maszeruje bez to z pewności turysta z Polski. Po krótkim, końcowym odcinku w rakach przełęcz sforsowana! Też muszę to zapisać na konto osiągnięć zimowo – tatrzańskich! Dalej miało być prosto – zjazd do „moka”. Ale nie było bo co rusz wodnisty już śnieg ( od kilku dni +4-6st.C) zatrzymywał, wypinał narty, powodował zapadanie. Dobrze, że staw jeszcze zamarznięty pozwolił skrócić drogę do schroniska. Szkoda, że koniec!
<
<
nd_19_03 – pt_24_03_2017, skitur: ok 60 km / + ok 4.800m. Tatry / top Zawrat 2.158m przewodnik: Alek Niźnikiewicz.
Z posiadania w swoim menu szarlotki wyłamuje się tylko schronisko na Kondratowej ale za to serwuje piernik. Palma pierwszeństwa zdecydowanie dla sztrudla w Chochołowskiej. Za to klimat schroniska na Ornaku chyba najbardziej tatrzański z odwołaniami do czasów pionierów zimowych „wyryp” ( Izba Lori ).
<W stronę Pysznej> z okien schroniska Ornak
Trochę już zimowo oswoiłem Taterki. Co dalej?