Leskowiec 2016
Sylwestrowy powrót na Leskowiec mimo mocnych postanowień z zeszłego roku niedokonany. Ale w Nowy Rok mały spacer brzegami zapory już napełnianej przedsięwzięto. I czas i stan ducha do podsumowań skłaniał więc mniej więcej wyglądało to w 2016 jak poniżej.
Czwarty rok intensywnego łażenia i wpisywania tutaj uwag różnych, niezbyt błyskotliwych ale jak zaznaczono rok temu – własnych. I o to chodzi! A zatem było trochę turowania: topowa trasa granią Czerwonych Wierchów. Trekowo: Sudety – nieco ogarnięte a i Korona Gór Polski domknięta. Epizod z GOT małą złotą zakończony. Babia Góra na wszelkie sposoby zdobyta ale fascynacja nadal pozostaje! Do zrobienia jeszcze zimowa tura od Slanej Vody. No i Tatry- zew jakiś wreszcie wyraźnie odczuwalny, lekko wibrująco – łaskoczący pojawił się i nie znika. Wibrował straszek na Mnichu a łaskotał wiater we włosach na Rysach. I niech tak tatrzańsko zostanie w 2017.
A na Leskowcu bywałem w zeszłym roku i bywać zamierzam.
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
Tak na marginesie i z braku innego miejsca wypada tu odnotować wizytę 28.12.2016 w Świebodzinie. Miejsca znanego powszechnie z gigantycznej, 33 -metrowej figury Jezusa Króla Wszechświata. Monument mimo mojego uprzedzenia do estetyki budowli sakralnych nie okazał się całkowitym knotem. Nawet wzbudził pewne zaciekawienie.
Natomiast sam Świebodzin ma ładny odnowiony rynek z ratuszem i zabytkowymi kamieniczkami. Tam też stoi ławeczka-pomnik Czesława Niemena przypominająca związki muzyka z tą miejscowością. Sympatyczne!